Z każdej strony słyszę, jaki to sport jest zdrowy, jak ważne jest by uprawiać jakikolwiek ruch fizyczny. I wiecie, co wam na to powiem? Dla mnie uprawianie sportów zawsze kończy się źle. I nie mówię tu o ekstremalnie wyczynowym sporcie, ja mówię o zwykłym bieganiu, pilatesie czy chociażby wyginaniu się na macie. Po ostatnich próbach biegania rozbolała mnie broda od cycków, ale złożyłam to na karb braku odpowiedniego (czytaj drogiego) stanika sportowego. Potem zaczęło mnie coś szarpać w górną cześć nogi i skończyło się na rwie kulszowej. Nie polecam. Po ćwiczeniach na kręgosłup nie mogłam złapać oddechu, bo skurcz złapał mnie w tę część ciała pod żebrami, nie miałam pojęcia, że tam też może ścisnąć. Skończyłam z tym, co ma być to będzie. W końcu nie jestem gruba…czy jestem? Stosunkowo to ja nawet chuda jestem. Bo jak by mnie tak porównać do tej grubej 120 kilogramowej kobiety z tv to ja w stosunku do niej szczuplutka bardzo jestem. Więc podsumowując- stosunkowo jestem szczupła. A, że problem z wciągnięciem skarpet mam to przecież od czegoś tego męża powzięłam, nie? Jedna se wzięła, aby miał, kto jej szklankę wody na łożu śmierci podać a ja se wzięłam by miał mnie, kto obuć w skarpety i buty.
Jadwiga M