Lubię w łóżku… nie, nie to co myślicie. Telewizję przed zaśnięciem pooglądać lubię. Właściwie tylko wtedy mam na to czas. Chyba wszyscy to lubią. Nie? Otóż nie wszyscy. Choćby pierwsza z brzegu… łóżka Żona Ania. Znaczy lubi jeśli leci jakiś Jej program, ale gdy już swoje poogląda i kolej na moje to zaczyna nie lubić.
– W sypialni nie powinno być telewizora.
Nie odpowiadam. W dyskusje się nie wdaję, że nie słyszałem próbuję udać. Nie działa.
– Gaś to Krzysztof bo trzeba spać
– Ale mecz jest
– Zawsze jest jakiś mecz a ja do pracy rano muszę, gaś
Co to w ogóle za słowo gaś? A co tu się pali? Co wieczór tą samą batalię o oglądalność toczę. By wypełnić obowiązki wynikające z płacenia abonamentu.
– Za piętnaście minut wyłączę
– To ścisz bo spać nie mogę
Ściszam na jedną kreskę, ledwo coś słychać, zwłaszcza, że już po chwili wszystko zagłusza chrapanie Żony Ani. Spać nie może. Och żeby się tylko nie obudziła to dooglądam w spokoju. Robię kreskę głośniej, chrapanie ustaje. Ten pilot to do telewizora czy do chrapania?
– Jeszcze oglądasz? Miałeś wyłączyć za piętnaście minut
– Ale jedna minęła
– To ścisz, ściszyć miałeś, oka nie mogę zmrużyć, ukoić.
Tak, oka nie może zmrużyć. To chrapie z otwartymi oczami? Ale co robić, ściszam do jednej kreski gdzie znowu właściwie nic nie słyszę
– Jeszcze ścisz bo szumi, dźwięk się kołacze, dobija
Ściszam na pół kreski i nie słyszę już nic kompletnie. Ania wierci się niemiłosiernie, No dobra ściszam na zero. Obraz mi starczyć musi, słów się domyślę. Zrywa się nagle, głowę unosi, siada prawie i wpatruje we mnie.
– Czym ty Krzysztof tak skrzypisz? Łóżko skrzypi się wiercisz?
– Nie ruszam się wcale, leżę bez ruchu zdrętwiały, nawet oddycham półgębkiem.
– Pilot trzeszczy, pilotem tak trzeszczysz, klikasz. Co ty tak klikasz, męczysz? Mecz miałeś oglądać.
I kładzie się z powrotem i z głową przykrywa. Mecz się skończył cholera i symfonia jakaś leci w ciszy. Zmienić, popstrykać muszę po kanałach
– Znowu pstrykasz, trzeszczysz!
Dobiega głos spod kołdry. Jak Ona to słyszy nakryta z głową? Trochę trzeszczy obudowa pilota, ale przecież ledwo to słyszalne. Oglądam bez dźwięku jakieś porno. Akurat kliknęło się na gołych dupach i teraz przełączyć się boję bo trzeszczy. A jak odkryje głowę i zobaczy co oglądam? Pomyśli, że specjalnie to oglądam! Co robić?! Nie poddam się, nie ulęknę. Kliknę, przełączę na następny kanał. Powolutku, po cichutku owijam pilota kołdrą dżwiękochłonnie. Oddech wstrzymuję i… klik. Nie słychać, ale i nie działa bo kołdra nie tylko dźwięk blokuje. Co za beznadziejna sytuacja. Odwijam i drżącym palcem zmierzam ku przyciskowi. Czym bliżej jestem tym Jej oddech bardziej niespokojny. Jakby wyczuwała i palec i przycisk i odległość niknącą. Co robić? Czy ryzykować? Walkę toczę wewnętrzną ale w końcu resztką odwagi i determinacji, delikatnie, prawie bezdotykowo przełączam kanał.
– Krzysztof ty to specjalnie robisz? Wiesz, że rano muszę wstać
– Już odkładam pilota
Odłożyłem. Zdążyłem przełączyć na jakiś kanał publicystyczny. Leżę i oglądam kilku facetów w studiu, ruszających ustami. Dziwna sytuacja. Ale jest nadzieja bo po chwili znów słychać chrapanie. To dobry znak, szansa, którą wykorzystuję. Przełączam na Discovery. Chrapanie przechodzi w jeden przeciągnięty charkot i milknie.
– Krzysztof, te światła tak mrugają, że nie da się spać
– To reklamy, ale zaraz będzie o życiu bobrów to mrugać przestanie
Oglądam bobry. Nic nie mówią więc i brak głosu nie przeszkadza. Łażą, drepczą, nad rzeką się snują. Ale obraz mignie czasem, mrugnie jasnym światłem złowieszczo. Wciąż chrapie. Zaryzykuję kontakt z pilotem ponowny i ściemnię nieco obraz. Może uda się w ten sposób dłużej pooglądać. Ściemniam. I jeszcze trochę.
– Krzysztof, jak z tobą rozmawiać? Znowu trzeszczysz i mruga. Nie ma szans, żebym dziś zasnęła choć na chwilkę.
– Ja już wyłączam właśnie… powoli
Ściemniam prawie całkiem. Ledwo jakieś kontury rozróżniam. Ciekawe czy to bobry jeszcze. Ania się wierci głowę odkrywa. W ostatniej chwili zdążyłem ściemnić na maksa. Po chwili Żona Ania chrapie na całego. A ja w spokoju mogę sobie w końcu oglądać ściemniony i ściszony telewizor. Ale wiem, że włączony. Poznaję po kontrolce, w którą wpatruję się błędnym wzrokiem. A ta patrzy na mnie, czerwona, niczym oko bobra.
Krzysztof Wasilewski